Saturday, May 6, 2017

Zafałszowany obraz samego siebie.

...Weronika wróciła z sanatorium. Spotkaliśmy się na naszym ulubionym zapleczu, papierosów tym razem mieliśmy pod dostatkiem. I pomijając fakt, że było mi strasznie niewygodnie, to wszystko było w porządku. A niewygodnie było mi dlatego, że nie mogłem wyprostować nóg. Nasze zaplecze jest ciasne, a chciałem koniecznie usiąść do Weroniki pod kątem prostym w taki sposób, żeby prezentować swój lewy profil, który mam lepszy. Aby swój cel osiągnąć - musiałem kucać z nogami przykurczonymi, kolana mnie bolały i czułem, jak się garbię ale na zmianę pozycji było już za późno. Weronika zaczęła opowiadać:
 - Wiesz Marcel, ja właściwie nie miałam jakichś oczekiwań w stosunku do tego pobytu, ale jestem z niego niezadowolona...
 - Dlaczego? - zapytałem nie mogąc się na tym pytaniu skupić, bo czułem, jak ból spowodowany przykurczem kolan narasta.
 - Nie byłam zadowolona, nie byłam. - Weronika się zawiesiła, spojrzała tępo w przestrzeń melancholijnie wydmuchując papierosowy dym przed siebie. I nie bez powodu piszę o kierunku, w jakim moja przyjaciółka wydmuchiwała papierosowy dym... choć przewrażliwionemu  na punkcie poprawności stylistycznej czytelnikowi wyda się to pewnie zwykłą watą słowną...tak, jakby Weronika zwykle wydmuchiwała dym za siebie, a nie przed siebie... nie jest to przypadkowe dlatego, że taki mi się akurat rytm zdania ułożył i w pierwszym momencie zapisywania go właśnie wydał mi się ciekawie brzmiący i choć spotkać z zarzutem się mogę, że proza mi się rozłazi, to ani myślę owego rytmu zdania zmieniać. Było mi bardzo niewygodnie i z tego powodu uwaga moja uporczywie od meritum się odwracała, skupiając na owym nieszczęsnym kierunku wydychanego przez Weronikę powietrza, który - biorąc pod uwagę to, ile pali - w większości faktycznie stanowi dym papierosowy. Uporczywie przed siebie w każdym razie go wydychała - nie za siebie.
... W ogóle to pomyliłam turnusy.. - kontynuowała po dłuższej chwili, w trakcie której ja - a było mi już na prawdę niewygodnie tak bardzo, że prawie decyzji o zmianie pozycji podjąłem rezygnując z prezentowania Weronice swojego lepszego profilu (tym bardziej, że ona zdawała się w dupie mieć to kompletnie, w zasadzie w ogóle nie zwracała na mnie uwagi, pogrążona w sobie była - jak zwykle) - na idiotycznych aspektach naszej bardzo leniwie jadącej rozmowy - która zupełnie jakby w korku stała - się skupiałem - na aspektach takich, jak kierunek wydychanego ... tego, o czym już była mowa...
 - Jak to pomyliłaś turnusy? - i zdaniem tym, które miało rozmowę jednocześnie podtrzymać, próbowałem sięgnąć po papierosa minimalizując ból w kolanach.
 - No zwyczajnie. Nie do sanatorium z ujędrniającymi skórę elektrowstrząsami i biczowaniem pejczykiem na dobranoc trafiłam, tylko na zgrupowanie modelek. Początkujących na dodatek i wchodząc do tego ośrodka zostałam pomylona z instruktorką jakąś. Wszyscy się tam moją chudością zachwycali i nie dowierzali, że potrafię od tylu lat nic nie jeść. Że większość masy mojego ciała - na te słowa zakrztusiła się podejrzanie, jakby znacząco - skumulowana jest w moich włosach. A propos - i tu się wreszcie ożywiła -  czy ty słyszałeś o tym, że Amy nie żyje?


- Jaka Amy? -  zapytałem głupka udając.
 - Jak to jaka? Ta, która fryzurę moją kopiować śmiała... No, ale do rzeczy - wtedy nie wytrzymałem, wstałem i się przesiadłem tak, że wreszcie nogi swe zbolałe wyprostować mogłem, niekorzystny profil tym samym przyjaciółce okazując, ale wygodę konieczną dla możności skupienia uwagi na Weronice zyskując. I ona wtedy znowu się zawiesiła, tym razem wzrokiem na mnie, na tym moim niekorzystnym profilu i powiedziała - No ten profil masz zdecydowanie lepszy, zawsze pod tym kątem się powinieneś do ludzi ustawiać... A w ogóle to ja Marcelu odnoszę wrażenie, że ty się dzisiaj wybiórczo na rozmowie ze mną skupiasz. Wiedz, że ja oczekiwałam niecierpliwie momentu kolejnego spotkania z tobą, bowiem istotny aspekt mojego życia towarzyskiego stanowisz. Tym bardziej po tym czasie z modelkami spędzonym, kiedy to całymi dniami kurs wymiotowania między innymi prowadzić zobowiązana byłam, kiedy to całymi godzinami uczyć te małolaty musiałam, jak prawidłowo i skutecznie palce go gardła wpychać, żeby zdążyć zwymiotować pokarm - taki listek sałaty - jeszcze nie przetrawiony - na przykład. Nie ignoruj mnie więcej zatem proszę, albowiem to są istotne sprawy, o jakich ja tobie tutaj opowiedzieć przybyłam.
... Nad zmianami, jakie zaszły w Weronice postanowiłem na razie się nie zastanawiać. Pytanie w mojej głowie się zrodziło bowiem innej natury - od jak dawna ja mam do cholery zafałszowany obraz samego siebie w oczach Weroniki???

No comments:

Post a Comment